Lubię poranki. No, może nie takie jak dziś, kiedy zrywam się z łóżka o
5:40, w pośpiechu pałaszuję śniadanie, pakuję się w locie, w ostatniej
chwili wracam się, bo zapomniałem dokumentów i ledwo zdążam na jedyny
możliwy pociąg. Zdecydowanie wolę poranek, w którym wstaję całkiem
wcześnie, wszyscy jeszcze śpią, nic mnie nie goni i delektuję się dobrą
muzyką, popijając herbatę. Jeżeli już tak się zdarza, jednym z
najpoważniejszych kandydatów na opanowanie moich głośników jest Mac
DeMarco.