Internet to narzędzie promocji nie do
zlekceważenia dla współczesnych artystów. Dzięki niemu można nawiązać
kontakty, których nawiązanie w rzeczywistości jest bardzo trudne na
granicy z niemożliwym. Jak wspaniałe jest uczucie, kiedy nagle dostajesz
wiadomość od jednego ze swoich muzycznych idoli? Wiedzą o tym muzycy z
BADBADNOTGOOD. Kanadyjskie trio wrzuciło do sieci jedno ze swoich
nagrań, gdzie wykonują instrumentalne wersje utworów popularnego wówczas
OFWGKTA. Jak się okazało, filmik obejrzał lider grupy Tyler, the Creator
i bardzo mu się spodobał ten styl - na tyle, że zaczął współpracę z
artystami. Nie jest mi za bardzo po drodze z dokonaniami kolektywu
Tylera, ale jestem mu bardzo wdzięczny, że dał szansę Mattowi, Aleksowi i
Chesterowi na zaistnienie na rynku. Patrząc na ich obecną sytuację
uważam, że bardzo dobrze ją wykorzystali.
Czy da się wykonywać hip hop i nie być raperem? Naturalnie, że tak. Dowodzi tego popularność albumów producenckich. Jeśli chodzi o hip hop na żywych instrumentach, BADBADNOTGOOD nie byli pierwsi i nie będą ostatni. Na pierwszy rzut oka to nic nowego, znawca gatunku może pomyśleć, że wystarczy odpalić sobie płytę Beastie Boys lub The Roots i mamy to samo. Dlaczego więc Tyler na nich postawił? Moim zdaniem dlatego, że podobnie jak on poszli w muzyce trochę pod prąd. Oto mamy trzech znajomych z kółka muzycznego, których pierwotnie połączył jazz. Ich nauczyciele musieli być bardzo zdumieni, kiedy zamiast kompozycji Herbiego Hancocka, Jaco Pastoriusa czy Arta Blakeya ich podopieczni zaprezentowali im jakieś hip hopowe łamańce. Koneserzy różnych odmian jazzu przy odsłuchu BBNG pewnie złapaliby się za głowę, ale to nie do nich skierowana jest ta płyta. Debiut grupy określany jest jako album studyjny, średnio mi to jednak pasuje. Gdybym nie wiedział, jak jest naprawdę, nazwałbym go mixtape’em ze względu na mało uporządkowaną strukturę. Tracklista BBNG nie ma wielkiego znaczenia, muzycy podają nam zbiór utworów, czy nam się to podoba czy nie. Dodatkowy chaos wprowadza upychanie dwóch czy nawet trzech utworów na jednym nagraniu.
Wspomniany
nieporządek oczywiście oznacza obecność typowych wypełniaczy.
Teoretycznie można je podpiąć pod luźną atmosferę jam session. Z całym
szacunkiem, ale intro w postaci Based Is How You Feel Inside i I Got A Bad Feeling About This mogłyby w ogóle nie istnieć, a rolę openera z łatwością przejąłby Fall In Love.
Nie mogę napisać o tym krążku więcej bez przybliżenia ogólnego
założenia tego projektu. Alex, Chester i Matt wykonują covery utworów
znanych i lubianych, dodając im delikatną jazzową otoczkę. Pamiętam,
kiedy podchodziłem do całej dyskografii BADBADNOTGOOD i spędziłem nad
nią trzy intensywne dni. Początkowo spodziewałem się czegoś mroczniejszego,
głównie ze względu na stylistykę okładek i filmików z nagrań w
odcieniach szarości oraz maskę ze świńską mordką, którą często zakłada
Alex. Dobry przykład, że nie należy oceniać książki po okładce. Dziś
przy kolejnym odsłuchu BBNG przychodzi mi na myśl inne skojarzenie - ta
czerń, szarość i biel to nawiązanie do jazzowej estetyki, którą
zainteresowali się ci artyści. Żadna z ich kompozycji nie jest
przerażająca - wręcz przeciwnie, skłania do relaksu. W odpoczynku pomaga
wykorzystanie charakterystycznych melodii prosto z klasyków.
Kiedy
patrzę na tytuły kawałków, wydaje mi się, że trzech gości włamało mi
się do komputera, znalazło playlistę moich ulubionych piosenek,
uzgodnili: „dobra, weźmiemy to, to i to” i nagrali z tego połowę albumu.
Fall In Love, Mass Appeal, Transmission i The World Is Yours...
dzięki temu doborowi jest pewien, że ci muzycy mieli podobne muzyczne
wychowanie do mojego. Na mnie zadziałało to prosto - najpierw przykuł
moją uwagę tytuł, następnie jedna z ulubionych melodii, co doprowadziło
do wariacji i improwizacji w wydaniu BADBADNOTGOOD. Z jakiegoś powodu
doceniam tę lekką zabawę melodią i droczenie się ze słuchaczami na
początku Fall In Love. Zagrali to trochę wolniej
niż w oryginale i wprowadzili jeszcze luźniejszą atmosferę, po chwili
wchodzi improwizacja, która jest niczego sobie, by na koniec znów wrócić
do kojącej melodii, dzięki której zasłynął Jay Dee. Kolejny powrót do
tej melodii na Improvised Jam sugeruje, że jeden kawałek był nagrywany po drugim. Wykonanie Mass Appeal wraz z Transmission
to dla mnie prawdziwy diament, często do niego wracam. Pierwszego bitu
nie da się chyba popsuć, przyjemnie odejście od motywu przewodniego,
bardzo dobra współpraca między artystami. W jednej chwili Chester
rozpoczyna linię basową znaną każdemu słuchaczowi Joy Division
i magia dalej trwa, choć muszę się przyczepić melodii, która imitowała
wokal Curtisa. Chyba można było zrobić ją lepiej, albo po prostu
zabrakło im do tego rąk.
Przy okazji melodii wokalu, na BBNG
najłatwiej podczepić się właśnie pod grę Matta na klawiszach i
podróżować z nim przez cały album. Przy zestawieniu The World Is Yours z Brooklyn Zoo
ma miejsce zaprezentowany już wcześniej schemat - wejście znanej
melodii, improwizacja, powrót do melodii, tym razem bardziej na
spokojnie i wejście drugiego numeru. W Brooklyn Zoo
świetnie zachowano brudny styl oryginału, tylko dlaczego tak krótko? Z
chęcią posłuchałbym dłuższej interpretacji. Jak łatwo zauważyć, doceniam
BBNG przede wszystkim ze względu na covery. Jak słowo daję,
BADBADNOTGOOD coverują każdą swoją inspirację - nawet Zeldę, z jakim
imponującym efektem! Wydaje się, że trio z Kanady próbuje tu utorować
sobie grając bezpiecznie, czyli biorą się za to, co odniosło sukces.
Można im to zarzucić, ale nie można powiedzieć, że nie ma między nimi
muzycznej chemii. Bardzo dobrze wiedzą, że tylko wspólnie mogą liczyć na
odniesienie swojego sukcesu, grupa jest ich największą siłą.
Podniosłem
swoją ocenę przez dobór coverów, nie będę tego ukrywał. Wychowałem się
na kilku jazz rapowych zespołach i wyczuwam ułamek tej magii na BBNG. To
płyta nastawiona na interpretacje innych utworów, gdzie momentami
przemycana jest własna twórczość grupy. Kilka bardzo dobrych coverów
skłania mnie do powrotu do tego krążka, cała reszta może głowy nie
urywa, ale nie schodzi też poniżej solidnego poziomu. Dość powiedzieć,
że po pierwszym odsłuchu BBNG poczułem się zachęcony, aby sprawdzić ich
kolejne albumy. Spodobał mi się ich pomysł na grę, estetyka, trochę
alternatywne i hip hopowe podejście do jazzu. Ostrożnie podchodzę do
nazywania tego jazzem, tym bardziej że jest dla mnie zadziwiająco
przystępne. Jak już wspominałem, pierwsze podejście BADBADNOTGOOD
traktuję jako mixtape, zresztą wypuścili te nagrania za darmo, a ich
wady dodatkowo podkreślają charakter nielegalu. Alex, Matt i Chester są
tutaj dobrzy, ale uwierzcie mi - dalej będą stawać się tylko lepsi.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz