To uczucie, kiedy myślisz sobie, że gdzieś
na świecie istnieje znakomity zespół trafiający prosto w twoje gusta,
ale nie masz pojęcia, jak się nazywa, gdzie go można znaleźć oraz
prawdopodobnie nigdy go nie odkryjesz... to uczucie wcale nie musi
oznaczać, że masz zbyt dużo wolnego czasu na bezproduktywne myślenie -
możesz po prostu być aktywnym użytkownikiem tego portalu. Podobno czego
oczy nie widzą, tego sercu nie żal, ale co w takim razie z uszami?
Czasem szukamy jakichś konkretnych brzmień, które trudno umiejscowić w
konkretny ramach gatunkowych. Na forach internetowych można trafić na
wątek, gdzie ktoś pyta o zespół grający „trochę jak X, ale z elementami
Y”, otrzymuje z pięć odpowiedzi, po czym dziękuje wszystkim, ale w
głowie wie, że to jednak nie to - kolejna smutna sytuacja. Moja historia
z zespołem Jons wcale do takich nie należy. Co tu dużo pisać, prosto z
prywatnych wykopalisk - Serfs of Today!
piątek, 27 listopada 2015
wtorek, 10 listopada 2015
Recenzja: Coldplay - Parachutes
Z wszystkich okazywanych ludzkich emocji,
czy istnieje coś prawdziwszego niż strach? Towarzyszy nam od
najmłodszych lat w postaci dziecinnych pytań o obawy przed istnieniem
duchów. Zdecydowanie więcej dzieci boi się ciemności i woli spać z
zapaloną lampką. Nie powiedziałbym, że w tamtych latach panicznie się
jej bałem. Potem dojrzewamy i niby mało co nas przeraża, ale nie do
końca. Wystarczy jeden nieoczekiwany dźwięk lub niewygodny obrazek i
voila - sztuka internetowych screamerów. Muzyka również potrafi
straszyć, sprawiać dyskomfort u słuchacza. W swoim krótkim życiu
słyszałem już trochę dziwnych rzeczy i jakikolwiek przejaw mocniejszego
albo eksperymentalnego grania nie odpycha mnie dziś tak jak te siedem
lat temu. Dlaczego jednak, do cholery, bałem się grupy Coldplay?
Subskrybuj:
Posty (Atom)