Pod koniec zeszłego roku dane mi było się zapoznać z twórczością zespołu Women. Album Kanadyjczyków wydany z 2010 roku, Public Strain,
wywarł na mnie ogromne wrażenie. Z wielkim smutkiem przyjąłem
informację, że grupa została rozwiązana po śmierci jednego z członków,
Chrisa Reinera, w 2012 roku. Na całe szczęście moje rozczarowanie nie
trwało zbyt długo - muzycy z Women
postanowili stworzyć nowy projekt, aby dalej dzielić się ze światem
swoim talentem. Tak narodził się Viet Cong - post-punkowa formacja,
która postanowiła zaatakować rynek na samym początku 2015 roku.
Moje oczekiwania do tej debiutanckiej płyty zostały dodatkowo podgrzane przez pierwszy singiel - Continental Shelf.
Za każdym razem, kiedy sobie o nim przypominałem, nie potrafiłem go
odsłuchać po prostu jeden raz - zawsze kończyło się to na 2-3
odsłuchach. Poczułem zarówno chłód i niepokój, które towarzyszyły mi
przy Public Strain, ale zrozumiałem również kierunek, w jakim podąża ten
projekt. Zakodowałem w głowie, ze Viet Cong będzie bardziej bezpośredni
od Women.
Zaimponowała mi mieszanka stylów - zwrotki zaczynają się surowo,
następnie wokal staje się coraz bardziej agresywny, by nagle wejść w
łagodny refren. Znając nazwę zespołu, można pokusić się o
interpretowanie tekstu w realiach piekła w Wietnamie. Myślę jednak, że
większy nacisk postawiono na opisanie ludzkich emocji związanych z
chorobami psychicznymi. Te ostatnie mogą być powodowane przez wiele
czynników, również przez doświadczenie wojny. Continental Shelf nie szuka odpowiedzi na żadne pytania, raczej brnie w beznadziejność zaistniałej sytuacji.
Don't want to face the world
It's suffocating, suffocating
Undesireable circumstances
I can't feel, no I can't feel
It's suffocating, suffocating
Undesireable circumstances
I can't feel, no I can't feel
Czekałem
na resztę materiału w wielkim zniecierpliwieniu. Nareszcie nadszedł ten
dzień, kiedy mogłem zapoznać się z całością. Płyta ma zaledwie siedem
utworów i już to udowadnia, że muzycy z Kanady mieli bardzo sprecyzowany
koncept. Tak samo jak na okładce, w tej muzyce nie można się doszukać
innych kolorów oprócz odcieni bieli i czerni. Na początku wita nas
dudnienie Newspaper Spoons. Tekst składa się
tylko z jednej krótkiej zwrotki oraz refrenu, powtarzanych dwukrotnie.
Ważnym, często powracającym motywem na albumie jest marność człowieka,
jego bezsilność w porównaniu z problemami, które go otaczają oraz
nieuchronnym cierpieniem. Viet Cong nie doda pewności siebie, nie
sprawi, że poczujesz się lepiej. Wręcz przeciwnie - pozostawi w głowie
jeszcze więcej wątpliwości. Pierwszy kawałek trwa dobre trzy minuty,
jednak często nie uznaję go za pełnoprawny utwór, bardziej jako intro do
całego projektu. Wspomniane dudnienie stopniowo rozpędzane jest przez
łagodny dźwięk klawiszy. Sugestia, że dalej będzie już przyjemniej? Nic z
tych rzeczy.
Everything’s better and then you notice that you were always unaware
Miscalculated the effectiveness of competent stupidity
There is no reason, you know?
No reason for being awake
Seems like we’re trying much too hard to recreate all of the same mistakes
Miscalculated the effectiveness of competent stupidity
There is no reason, you know?
No reason for being awake
Seems like we’re trying much too hard to recreate all of the same mistakes
Właściwym początkiem całej zabawy jest dla mnie Pointless Experience.
Numer trwa równe trzy minuty, słychać w nim punkowe zacięcie. Jego
początek stanowi perkusja, której rytm brzmi jak niedokończony oraz
gitary, które wyją niczym syreny na alarm, aby wybiec do boju. Konkretna
melodia ustalona jest dopiero przy wejściu gitary basowej, perkusja
również wchodzi w odpowiednie tempo - mam ogromną słabość do tego
momentu. Pointless Experience to tak dobry
kawałek, że spokojnie mógłby zostać wydany jako pierwszy singiel. To
jeden z bardziej przystępnych utworów na całej płycie. Klimat nadal jest
surowy, bardzo pesymistyczny, ale jednocześnie bardzo wciąga.
We play the life secure with give and take
We build the buildings and they’re built to break
Tell me, tell me, tell it to me, tell it straight:
What is the difference between love and hate?
We build the buildings and they’re built to break
Tell me, tell me, tell it to me, tell it straight:
What is the difference between love and hate?
Pointless Experience
to jedna z trzech moich ulubionych kompozycji na płycie, może przez to,
że jest taka bezpośrednia. W środku albumu czas na więcej eksperymentów
w postaci March of Progress oraz Bunker Buster.
W pierwszym z nich pierwsza połowa pokazuje, że Viet Cong zainspirowali
się drone’owym brzmieniem. Początkowe trzy minuty to zbiór
kakofonicznych dźwięków z mocną perkusją. Porównałbym to z
nasłuchiwaniem zepsutego radia, w którym wszystko trzeszczy. Brzmi
niezbyt ciekawie? Myślę, że dobrze wpasowuje się we wspomniany wojenny
klimat. Po trzech minutach robi się... bardzo orientalnie, choć nie
odstępuje nas charakterystyczny wokal i mocne uderzenie. Bardzo ciekawy
przerywnik jak na utwór o tej długości. Ulubioną częścią March of Progress
jest dla mnie sama końcówka, wokal robi się łagodniejszy, nawet
przyjazny. Delikatny refren kontrastuje z twardymi zwrotkami. Kolejny
numer, Bunker Buster to znów eksperymentowanie,
tym razem bez dominacji drone’u. Jestem pod wielkim wrażeniem, w jaki
sposób to perkusja prowadzi słuchaczy przez cały utwór, a gitary z
wokalem wydają się być jedynie dodatkami. Często dochodzi tu do zmiany
brzmienia, choć każda z części oparta jest na powtarzalności zwykle 2-3
dźwięków. Wokal raz jest bliski krzyku, by chwilę później dokończyć
refren na spokojnie. Czasami jest dziwnie, ale trzeba akceptować takie
elementy post-punku.
Relay, reply, react, and respond
The simple task of turning it on
Only receiving electrical shock
Not everything can stay interlocked
Maybe too late will be much too soon
It isn’t something that’s safe to assume
And anyone can disappear in a spark
The simple task of turning it on
Only receiving electrical shock
Not everything can stay interlocked
Maybe too late will be much too soon
It isn’t something that’s safe to assume
And anyone can disappear in a spark
Następnie wchodzi Continental Shelf - myślę, że napisałem o nim wszystko. Przejdźmy od razu do drugiego singla, Silhouettes.
Poprzedni utwór kończy się bardzo łagodnie, jednak ten ma najbardziej
dynamiczny początek z wszystkich na Viet Cong. Jest bardzo dynamicznie,
do instrumentów znów dochodzą klawisze, ale ponad wszystkim króluje bas.
Muszę przyznać, że na początku nie doceniłem Silhouettes, nie zauważyłem mocnych stron. Dopiero po kilku odsłuchach przekonałem się, że niczym nie odstaje od wysokiego poziomu płyty.
Stranded and broken
Another day where everything’s turning inside out
We went too far the other way
We’ll never get home
Another day where everything’s turning inside out
We went too far the other way
We’ll never get home
Przy
słuchaniu Viet Cong doświadcza się wielu obrazów fizycznego, ale przede
wszystkim psychicznego cierpienia. Cierpienie to zostaje zakończone
przez... śmierć. Płyta zwieńczona jest utworem Death.
Bardzo podoba mi się kontrast pomiędzy początkiem Viet Cong, gdzie mamy
dwa krótkie numery, i końcówką tworzoną przez jeden długi -
11-minutowy. Pierwsza część Death to jedna z
moich ulubionych melodii na albumie - chłodna, ale jednocześnie trochę
marzycielska. Po krótkim czasie wiele się zmienia, do akcji wchodzi
prawdziwy drone. Ciężki powtarzalny riff wprowadza w trans, ciągnie się
przez kilka dobrych minut. Pamiętam swój pierwszy odsłuch: byłem
przekonany, że tak już pozostanie. Wielka szkoda, gdyby to tak się
skończyło...
Holograms cutting through the lines
March in 4/4 time
Hollow shells
Stuttering, convalescent hands
Obvious in what they desire
March in 4/4 time
Hollow shells
Stuttering, convalescent hands
Obvious in what they desire
...
a jednak to nie koniec! Po intensywnych kilku minutach spotkało mnie
pozytywne zaskoczenie, rozpoczęła się kolejna zwrotka, ale można to
nawet nazwać kolejnym utworem. Ten rytm, gitary znów w roli syren,
akcentowanie sylab w każdym wersie... tu pokuszę się o wyolbrzymienie,
coś, co wielu uzna za przesadę. Otóż ostatni fragment Viet Cong od raz
przypomniał mi Joy Division z czasów Warsaw
- to naprawdę jest takie dobre! Oczywiście znowu rozpływam się nad
perkusją - ten element wzbił się na kosmiczny poziom. Jestem
niesamowicie uradowany z faktu, że Kanadyjczycy najlepsze zostawili na
sam koniec - punkt kulminacyjny znajduje się w ostatnich trzech minutach
całego albumu. Death jest dla mnie jednym z
najlepszych utworów 2015 roku. Wiem, że jesteśmy dopiero na półmetku,
ale gwarantuję, że będzie się on liczył w czołówce w podsumowaniach z
całych dwunastu miesięcy.
Viet Cong to pierwszy album z tego
roku, z którym mogłem się zapoznać. Muszę przyznać, że był to bardzo
dobry wybór. Miło jest słyszeć, że post-punk żyje, co więcej - ma się
bardzo dobrze! To sztuka połączenia melodii z elementami, które same w
sobie potrafią odpychać. Jest chłodno, miejscami agresywnie, bez
wątpienia ciekawie. Zespół z Kanady spełnił moje wysokie wymagania. Nie
jest to może pozycja dla kogoś, kto nie jest obeznany z gatunkiem, może
być ciężko z przyswojeniem takich klimatów. W moim prywatnym rankingu
płyt z 2015 ten projekt z pewnością usadowi się na wysokim miejscu.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz